Bez punktów wracają rekordziści z meczu w Katowicach z miejscowym AZS Uniwersytet Śląski.

Nie takiego wyniku i nie takiej gry oczekiwaliśmy po biało-zielonych w spotkaniu kończącym jesienną rundę rozgrywek. Gwoli ścisłości należy dodać, że całość negatywnych poczynań naszej drużyny sprowadza się do drugich dwudziestu minut. Po pierwszej połowie, trudno było mieć do zespołu jakiekolwiek pretensje, nawet abstrahując od uzyskanego po niej rezultatu. Przede wszystkim gra rekordzistów nie budziła najmniejszych zastrzeżeń, na boisku była w zasadzie obecna jedna drużyna – ta przyjezdna, a gdyby prowadzenie Rekordu było jeszcze o 2-3 bramki wyższe, katowiczanie nie powinni mieć żadnych pretensji.

 Sygnałem do tego, że w grze naszego zespołu dzieje się coś złego były pierwsze minuty po zmianie stron, kiedy zawodnicy AZS-u stworzyli trzy bardzo dobre okazje do strzelenia gola. Wtedy jeszcze się rekordzistom „upiekło”, ale w 24 minucie już nie – pierwszy raz tego dnia Bartłomiej Nawrat skapitulował - po strzale Michała Słoniny. Stracona bramka nie okazała się, choć powinna, przestrogą dla bielszczan, którzy próbowali wrócić do swojej gry z pierwszej połowy, dopiero po utracie drugiego gola – skutecznie rozegrali rzut rożny Słonina z Jędrzejem Jasińskim.

  Tak doświadczona drużyna jak nasza powinna z tej bramki wyciągnąć konkretne wnioski, tak się jednak nie stało, o czym przekonaliśmy się 8 minut później. Rzut rożny - „kopiuj-wklej” bramki numer dwa i trenerowi Adamowi Krygerowi, który widział dziwną bezradność w poczynaniach swych podopiecznych, nie pozostało nic innego jak wycofać bramkarza. Ten manewr pozytywne efekty przyniósł zbyt późno, by marzyć o wygranej lub choćby remisie. Nim dwukrotnie Mateusza Bednarczyka pokonał Radek Polasek, to jeszcze dwie bramki zdobyli gospodarze.

  Bardzo złe zakończenie roku 2014 w wykonaniu biało-zielonych, kto wie czy to spotkanie w sposób definitywny nie przekreśla szans na obronę mistrzowskiego tytułu. Mecz najwyraźniej przegraliśmy w szatni - podczas przerwy - gdyż na drugą połowę wyszła zupełnie inna drużyna – taka, jaką chcielibyśmy oglądać jak najrzadziej.

Poniżej zapis relacji live z tego spotkania.

Komentarze: