Clearex Chorzów – najbliższy przeciwnik naszej drużyny to najbardziej utytułowany klub z tych aktualnie występujących na najwyższym szczeblu rozgrywek. Mimo to, większość obserwatorów ekstraklasowych zmagań pytanych o największe zaskoczenie bieżącego sezonu z reguły wymienia... Clearex.

Futsal prze do przodu, wśród tych zawodników którzy dziś walczą w lidze, powoli niewielu jest takich, którzy mistrzowskie występy chorzowian pamiętają z parkietu. Po latach, w których skład Clearexu był niemal tożsamy z tym reprezentacji Polski, a zespół rządził i dzielił w lidze, w klubie zmieniono politykę kadrową, stawiając z reguły na młodych zawodników wywodzących się ze śląskich klubów - futsalowych i tych z dużego boiska. To, szczególnie w początkowym okresie przebudowy, odbiło się zarówno na jakości gry jak i na wynikach naszego sobotniego rywala. Przed każdym sezonem w drużynie zachodziły mniejsze lub większe zmiany, ale od 3-4 lat trzon zespołu pozostaje niezmienny, a poszczególne korekty mają na celu zarówno wzmocnienie jak i stabilizację gry drużyny.

Jest to o tyle istotne, że właśnie w ostatnich latach ekipa z Chorzowa uznawana jest za jedną z najbardziej nieobliczalnych w naszej ekstraklasie. Nie inaczej było w ubiegłym sezonie, w którym Clearex potrafił „urwać” punkty późniejszemu mistrzowi Polski (Rekord), wicemistrzowi (Pogoń '04) czy brązowemu medaliście (Wisła), by „obdarować” nimi drużyny notowane wówczas znacznie niżej m.in. AZS UG Gdańsk, Remedium Pyskowice czy AZS UŚ Katowice.

Czy w tym sezonie jest inaczej? Trudno to jednoznacznie stwierdzić – z jednej strony chorzowski zespół jest tylko punkt za liderami, z drugiej zaliczył już „wpadkę”, bo tak niewątpliwie w tym klubie określana jest porażka we własnej hali z KGHM Euromasterem Chrobry Głogów. Drużynie chcącej walczyć o najwyższe laury nie przystoi również aż tak wysoko przegrywać, jak to miało miejsce w Krakowie, gdzie Clearex poległ aż 2-8.

Oczywiście te zaskakujące czasami wahania formy Clearexu to ich wewnętrzny problem, ale patrząc z naszego punktu widzenia, hala przy Dąbrowskiego na pewno nie jest wymarzonym miejscem dla biało-zielonych. W ostatnich dwóch sezonach ligowe mecze tam rozgrywane przegrywaliśmy odpowiednio 1:5 i 1:3, czy też 0:3 w pierwszym ćwierćfinałowym meczu ostatniej edycji Pucharu Polski. To o tyle zaskakujące, że jak pokazują wyniki spotkań rozgrywanych w Bielsku-Białej, to raczej nie różnica w umiejętnościach czysto futsalowych była przyczyną tych porażek – w swojej hali rekordziści potrafią wręcz zdemolować swego rywala, jak w ubiegłym sezonie - 7:2 (liga) czy 12:3 (pucharowy rewanż) lub pokonać bez większych problemów -  w sezonie 2012/2013 (4:1). Co więc stoi za, nie bójmy się tego stwierdzić, słabą postawą Rekordu w Chorzowie?  Trudno powiedzieć, lecz odkrycie tejże przyczyny to niewątpliwie główny problem trenera Adama Krygera do rozstrzygnięcia przed sobotnim pojedynkiem.

Jak do tej pory, szczególnie biorąc pod uwagę problemy kadrowe, na postawę naszej drużyny nie mamy prawa narzekać, ale to właśnie w takich spotkaniach - „na przełamanie”, zobaczyć można prawdziwą wartość zespołu. Niewątpliwie jak w każdym pojedynku z Clearexem, możemy spodziewać się twardej męskiej gry i sporego ładunku emocji, a nam wypada wierzyć, że tym razem rekordziści z Chorzowa wrócą z tarczą.

Wszystkich tych, którzy nie będą mogli pojawić się w hali przy ulicy Dąbrowskiego zapraszamy przed monitory – spotkanie będzie można zobaczyć na FutsalTV.

MH /foto: PM

Komentarze: