Austriackie przeżycia i doświadczenia

 

Za „rekordzistami” z rocznika 2001 pracowity okres, po udanym starcie w „Piłkarskiej Gwiazdce” wzięli udział w prestiżowych zawodach w Austrii.

Na wstępie podkreślmy, że międzynarodowy turniej piłkarski - Baumit Junior Hallencup w austriackim Esternberg, jest organizacyjnym przedsięwzięciem na niewyobrażalnym wręcz poziomie. W dniach od 26 grudnia, aż po 4 stycznia w piłkarskiej rywalizacji uczestniczyło ponad 200 zespołów, od 10-cio po 17-latków. Codziennie w hali w Esternberg odbywało się kilkadziesiąt spotkań eliminacyjnych i finałowych, w poszczególnych kategoriach wiekowych. Liczna i doborowa stawka uczestników turnieju nie może być dziełem przypadku, jeśli zważyć, że w zawodach rokrocznie bierze udział mnóstwo ekip piłkarskich z całej Europy, głównie z Austrii, Niemiec i Szwajcarii. Miniona edycja  turnieju miała swój dodatkowy smaczek, jeśli wziąć pod uwagę jej jubileuszowy charakter – wszak zawody w regionie Dolnej Austrii rozgrywano po raz 25! Szczególny prestiż towarzyszył zmaganiom w kategorii U-15. Nazwy uznanych na europejskim firmamencie futbolowym klubów startujących w turnieju mogły przyprawić o mały zawrót głowy. Eliminacje do turnieju głównego prowadzono w jedenastu grupach, w części zasadniczej zawodów o prymat walczono w pięciu grupach, a w każdej z nich zmagało się pięć drużyn. Tym większy splendor dla młodych „rekordzistów”, że mogli mierzyć się w tak doborowej stawce. Wprawdzie przez sito kwalifikacyjne nie udało się przebrnąć do turnieju głównego, ale do awansu zabrakło niewiele, o czym informowaliśmy TUTAJ. Sam start był zresztą formą przygotowań do udziału w bielskich finałach Młodzieżowych Mistrzostw Polski U-14 w futsalu, które odbędą się w hali w Cygańskim Lesie końcem stycznia br. Akurat austriackie zawody z futsalem nie miały zbyt dużo wspólnego, ale obok niezapomnianych wrażeń, dostarczyły bielszczanom szeregu nowych i oby przydatnych doświadczeń. M.in. o tym w naszej rozmowie ze szkoleniowcem „biało-zielonych” – Bartoszem Woźniakiem.

Czym ten turniej w swojej specyfice różnił się od typowo futsalowych zawodów?

- Różnic w grze było kilka i to zasadniczych. Boisko otaczały bandy jednometrowej wysokości, co powodowało trochę przypadkowości w samej grze. Już sama hala miała dość specyficzną konstrukcję, a zwłaszcza bardzo śliską, sztuczną nawierzchnię, tak trochę porównywalną do znanego nam gumolitu. Meczowa piłka również była cokolwiek „dziwna”, zetknąłem się z taką po raz pierwszy, ni to futsalowa, ni to klasyczna futbolowa „piątka”. Auty i kornery egzekwowało się poprzez wyrzut piłki oburącz, nie wolno było także dokonywać zmian w zespołach w trakcie ostatniej minuty meczów. Zresztą roszad w składach można było dokonywać wyłącznie w czasie, gdy piłka lądowała poza polem gry. Zaś same spotkania trwały dziesięć minut bez przerw, a już w fazie play-off, przy remisach, odbywał się konkurs rzutów karnych.

Skąd taka różnica w wynikach twojego zespołu pomiędzy pierwszym i drugim dniem kwalifikacji? 

- Na słaby rezultat pierwszego dnia nałożyło się kilka przyczyn: podróż, specyfika obiektu, kilka nowinek regulaminowych, no i emocje, które udzieliły się wszystkim. Nie odnaleźliśmy się w tych warunkach, może też za bardzo poszliśmy „na żywioł” w naszej grze. Co tu dużo mówić, chłopcy przeżyli niemały szok. Najwyraźniej potrzebowaliśmy więcej czasu na adaptację. Dlatego nazajutrz, po uprzedniej rozmowie motywacyjnej z zespołem, zagraliśmy inaczej, bardziej defensywnie i efektywnie. A przy tym byliśmy już o wiele lepiej zaznajomieni z rzeczywistością. Efekty przyszły niemal natychmiast.

Jak z kilkudniowej perspektywy oceniasz poziom sportowy konkurencji, koalicji austriackich drużyn?

- Przede wszystkim sądzę, że w tradycyjnych, futsalowych warunkach gry poradzilibyśmy sobie o wiele lepiej, odegralibyśmy większą rolę w turnieju. A stawkę w eliminacjach oceniam jako wyrównaną, zwłaszcza drugiego dnia w fazie półfinałowej. W tym kwartecie, w którym rywalizowaliśmy o awans w niedzielnej części zawodów, o wygranej decydowały już wyłącznie detale. Nam akurat zabrakło łutu szczęścia w przy rzutach karnych decydujących o awansie do turnieju głównego.

Mocno harujecie przed startem w Młodzieżowych Mistrzostw Polski, po wygraniu turnieju w ramach „Piłkarskiej Gwiazdki 2015” i dwudniowych zmaganiach w Austrii zostały wam trzy tygodnie przygotowań, a w ich trakcie ….?

- Wszystko podporządkujemy udziałowi w tej imprezie, tak będą zorganizowane zajęcia treningowe w najbliższym czasie. Z pomocą trenerów – Andrei Bucciola i Bartłomieja Nawrata – musimy szybko wrócić do futsalowych podstaw. Turniej w Austrii był fajnym przeżyciem i cennym doświadczeniem, ale jego zasady odbiegały od futsalowych reguł. Powrotowi na właściwe tory posłuży kilka sparingów, które mamy w planie oraz start w turnieju w Łaziskach Górnych. Zawody odbędą się na tydzień przed mistrzostwami, dlatego potraktujemy je jako próbę generalną. Myślę, że do startu w Mistrzostwach Polski będziemy optymalnie przygotowani sportowo, ale piłka nożna potrzebuje jeszcze odrobiny szczęścia. Ono też będzie nam potrzebne.   

O szczegółowych wynikach turnieju finałowego a kategorii U-15 przeczytać możecie klikając TUTAJ. Na koniec dodajmy tylko, że całość zawodów wygrała ekipa SC Freiburg po wygranej 1:0 z ubiegłorocznym triumfatorem VB Stuttgart. Trzecie miejsce przypadło młodym piłkarzom Austrii Wiedeń.

TP/foto: Jarosław Iwan

 

Komentarze:

SPONSOR TECHNICZNY: PARTNERZY: PATRONI MEDIALNI: