Czas kluczowym elementem

 

Kontynuujemy jesienny bilans naszej młodzieży, dziś pora na drugi zespół juniorów młodszych (rocznik 2000).

Przy całym szacunku dla konkurencji, ale cała rywalizacja w III Wojewódzkiej Ligi Juniorów Młodszych de facto sprowadziła się do walki o prymat dwóch drużyn – Tyskiego Sportu i Rekordu II (na górnym zdjęciu z meczu z MKS Lędziny). Od razu dodajmy, iż przebieg tej rywalizacji okazał jednostronny, co szczerze przyznaje szkoleniowiec bielszczan – Piotr Jaroszek (foto – poniżej). Jednak w przypadku tej ekipy „biało-zielonych” w pełni ma zastosowanie banalne określenie – czas pracuje na ich korzyść. Bo właśnie tego czasu na początkowym etapie współpracy nowego trenera z 15-latkami było serdecznie mało. Zimą już nie powinno go zabraknąć, o tym i jeszcze kilku innych wątkach po minionej rundzie jesiennej, w rozmowie z P. Jaroszkiem.

Czasu na poznanie nowych podopiecznych nie miałeś zbyt wiele.

- Faktycznie, spotkaliśmy się 20 lipca. Przez dwa tygodnie trenowaliśmy na własnych obiektach, a potem wyjechaliśmy na obóz do Sępólna Krajeńskiego. Dodatkowym problemem było, to że część chłopaków korzystała jeszcze z uroków wakacji

Nie byłeś nieco przerażony na wstępie niską frekwencją?

- No na pewno byłem, w końcu nie znałem tych chłopaków. Dzwoniłem do nich, do ich rodziców z pytaniem: kto jedzie na obóz?. Ale z tym trzeba było się liczyć w trakcie wakacji i w sumie udało się „towarzystwo” jakoś zebrać.

Mimo tych trudności start w lidze był imponujący, od razu cztery zwycięstwa.

- No tak, ale nie zapominajmy, że to jest trzecia liga. Wygrywanie w tej lidze jest wręcz naszym obowiązkiem, zespoły w niej występujące prezentują różny poziom, Nie wyobrażam sobie, żeby chłopcy trenujący pięć i więcej razy w tygodniu mieli kłopot z pokonaniem zespołu spotykającego się w tym samym czasie dwu-, trzykrotnie, albo dopiero przy okazji meczu. Wiadomo, że trzeba umieć wygrać z każdym, ale dla mnie ważniejsze jest, aby ci zawodnicy po prostu się rozwijali. Same zwycięstwa z niżej notowanymi rywalami nie dały nam awansu, ale jakiś postęp chłopcy poczynili.

Przeszkodą nie do przejścia okazała się ekipa Tyskiego Sportu.

- Na ten moment na pewno nie do przejścia. Można powiedzieć, jak przy drużynie młodzików trenera Daniela Gali, że zabrakło trochę szczęścia, że rywalizowaliśmy tylko z jednym konkurentem. Byliśmy słabsi od bezpośredniego rywala i nie ma co więcej mówić. Tyski Sport grał w tej kategorii rocznikiem starszym, praktycznie w komplecie z rocznika 1999 i widać było, że występują z sobą od lat. Wyniki 1:9 i 0:6 mówią samie za siebie. Na ten moment był to rywal nie do przeskoczenia.

Z 22-óch straconych goli, aż piętnaście wpadło do Waszej bramki w dwumeczu z tyszanami. Trener o rodowodzie defensora chyba boleje nad tym faktem?

- Dokładnie, dokładnie. Ale kto widział te mecze, ten przyzna, że nawet gdybyśmy obrali inną taktykę na te spotkania, gdybym desygnował innych zawodników na boisko, niczego by to nie zmieniło. Podkreślam raz jeszcze – na ten moment był to dla nas zbyt silny przeciwnik. Zresztą bilans bramkowy tyszan też wiele mówi. Stracili bodaj tylko dwa gole w całej rundzie, w tym jednego w spotkaniu z nami.

Czy właśnie to, gra obronna, będzie wytyczać kierunek zimowej pracy zespołu?

- Nie, nie, na pewno nie. Choć sam przez wiele lat grałem i gram w obronie, większość piłkarskiego życia spędziłem właśnie tam, to jednak preferuję i jestem zwolennikiem ofensywnej piłki. Jasne, że każdy zespół buduje się od tyłu, ale każdy wie, że samą obroną meczu się nie wygra. Skupimy się więc na każdym aspekcie piłkarskim, w tym motorycznym i taktycznym. Czasu i pracy jest przed nami dużo.

W szerszym kontekście zapytam o zamierzenia, plany na najbliższe miesiące np. zgrupowanie, sparingi itd?

- Dograny mamy styczniowy sparing z Sołą Oświęcim, pozostałe są jeszcze na etapie ustaleń. Jeśli będziemy myśleć o jakimś zgrupowaniu, to tylko w okresie ferii. Wtedy będzie można zebrać chłopaków na częstszych zajęciach niż zwykle.

A turnieje halowe?

- Mamy zaproszenie na turniej w Łaziskach Górnych. Zastanawiałem się kiedyś i nadal zastanawiam się nad tym, czy brać udział w tego rodzaju zawodach piłkarskich. Turnieje futsalowe to jest coś całkiem innego. Typowy halowy turniej piłkarski trwa praktycznie przez cały dzień, a gra się mało. Weźmy przykład, zabiorę na takie zawody dwie, trzy czwórki, które w jednym meczu wystąpią może cztery, może osiem minut. Potem następują dwie godzimy przerwy i znów mecz. Stąd zastanawiam się, czy nie lepiej będzie zagrać normalny sparing, oczywiście przy sprzyjających warunkach pogodowych. Wszyscy powinni na tym bardziej skorzystać. Ale nie ukrywam, że jeśli pojawi się okazja wzięcia udziału w fajnym, atrakcyjnym turnieju, pewnie skorzystamy.

Dziękuję za rozmowę.

- Dziękuję.

TABELA ROZGRYWEK

TP/foto: Paweł Mruczek

Komentarze:

SPONSOR TECHNICZNY: PARTNERZY: PATRONI MEDIALNI: