Po dłuższej przerwie powracamy do historii naszego klubu. Dziś o ważnych miejscach powstającego Rekordu oraz o znalezionym sponsorze. Wszystko zebrał Jan Picheta.
Piotr Szymura (zawodnik, trener): Każdy klub ma swoje historyczne miejsca. Jednym z najważniejszych miejsc dla Rekordu jest właśnie kiosk braci Piechówków przy ul. Krakowskiej.
Dariusz Kubica (trener): Faktyczną siedzibą klubu na co dzień był kiosk braci Piechówków. Tam się spotykało wielu chłopaków, żeby coś załatwić. Stamtąd wyjeżdżaliśmy na pierwsze mecze. Obok mieszkał Janusz Szymura, który w kiosku zaopatrywał się w żywność i na pewno przyglądał się temu, co się tam wyrabia.
Piotr Szymura (zawodnik, trener): – Z perspektywy dziesięcioletniego chłopca, który jeszcze nie wszystko rozumie, wydawało się, że rzeczywiście prawdziwa siedziba klubu mieściła się w kiosku Bogusia i Piotra Piechówków przy ul. Krakowskiej. Sąsiadował on z naszym domem. Tam zwykle były zbiórki na mecze wszystkich drużyn, nie tylko trampkarzy czy juniorów. Gdy jako szesnastolatek zacząłem jeździć na mecze z drużyną futsalu, zbiórki mieliśmy również pod sklepem. Tam właśnie tam podjeżdżała słynna zielona „nyska”. Piotrek był znany z tego, że gdy tylko ktoś związany z piłką podchodził, to robiła się za nim długa kolejka! Wiadomo, że Piotrek musiał poruszyć wtedy wszystkie piłkarskie tematy. Nb. ja też często tam stałem i gadałem. Stąd wzięła się znajomość z tatą i jego zaangażowanie w klub.
Paweł Pajor (działacz społeczny): – W 1994 r. BTS Lipnik dostał od miasta na trzyletnią dzierżawę budynek Domu Polskiego w Lipniku. Był to obiekt zdewastowany, a nawet zrujnowany. Trzeba go było przywrócić do kształtu, który by gwarantował funkcjonowanie. Zrobili to członkowie BTS Lipnik. Tam właśnie przy ul. Podgórnej 29 była pierwsza oficjalna siedziba klubu. Co ciekawe pod tym numerem mieści się obecnie ostatnie dzieło Rekordu – Szkoła Mistrzostwa Sportowego. Jej adres to Startowa 29.
Dariusz Kubica (trener): – Otrzymaliśmy siedzibę klubu w zdezelowanym Domu Polskim, który kazano nam wyremontować. Początkowo finansowo pomagał ojciec jednego z zawodników – Janusza Flosa – restaurator, który miał bar w Domu Polskim.
Janusz Szymura (prezes i sponsor): – Czasami były kłopoty z przeprowadzeniem obrad zarządu, które odbywały się w Domu Polskim, w którym mieścił się też bar, bo ktoś wcześniej przybył już do sali z kuflem piwa i rozgościł się z przyjaciółmi. Było im tak dobrze, że nie pozwalali się wyprowadzić.
Tadeusz Polok (działacz społeczny): – W Domu Polskim dach przeciekał, duża sala nie była ogrzewana. Naprawiliśmy dach. W piecu zainstalowaliśmy ogrzewanie elektryczne. Wyremontowaliśmy i wymalowaliśmy wnętrze. Doszło do tego, że spędzaliśmy tam Sylwestra z 1995 na 1996 rok. Była to pierwsza impreza w Domu Polskim, którą dla mieszkańców Lipnika zorganizował zarząd naszego stowarzyszenia. Bawiło się około 50 par!
Piotr Szymura (piłkarz i trener): – Historycznym miejscem naszego klubu jest nie tylko kiosk Bogusława i Piotra Piechówków czy Dom Polski, lecz także słynny „hasiok” na Kopcu.
Kazimierz Pszczółka (trener): – Cieszę się, że też byłem wśród założycieli BTS Lipnik. W sumie pracowałem w klubie 15 lat! Zaczynałem na Kopcu! To Janusz Szymura zaproponował, żeby oprócz seniorów trenować również dzieci i młodzież, jeśli to ma być klub z prawdziwego zdarzenia. Trzeba było zatem znaleźć boisko do treningu.
Janusz Szymura (prezes, sponsor): – Teren przeznaczony na boisko na tzw. Zakolu w Lipniku przy granicy miasta młodsi zawodnicy nazywali pastwiskiem. Tam zaczęliśmy treningi, organizowaliśmy turnieje na łące, którą przysposobiliśmy do grania.
Tadeusz Polok (działacz społeczny): – Boisko na Kopcu to był rzeczywiście „hasiok”. Na środku było podwyższenie, a bramki w dole… Tym niemniej wszyscy tam grali. Dzieci, młodzież, oldboje.
Paweł Pajor (działacz społeczny): – Stowarzyszenie początkowo funkcjonowało tylko na zasadzie wolontariatu. Piotrek Piechówka nawiązał kontakt z Januszem Szymurą jako strategicznym sponsorem. W 1996 r. Janusz wszedł do drugiego zarządu. Do tego zarządu weszli koledzy, którzy bardziej zajmowali się działalnością sportową. Ja już nie wchodziłem, skupiwszy się na lokalnych działaniach społecznych w dzielnicy, choć nadal byłem członkiem stowarzyszenia BTS Lipnik.
Mirosław Harężlak (piłkarz): – Bardzo przyjemnie wspominam te czasy. Tworzyliśmy bardzo fajną grupę chłopaków, z którymi mam kontakt do dziś. Wszystko było w powijakach. Zaczęło się zmieniać, gdy do klubu przyszedł Janusz Szymura. Nie dość, że miał wizję klubu, to jeszcze – co po obecnych sukcesach widać – potrafił tę wizję realizować.
Janusz Szymura (prezes i sponsor): – Po pierwszym sezonie w ekstraklasie, w którym jeszcze nie uczestniczyłem, poproszono mnie o drobny sponsoring. Zawsze się interesowałem piłką, więc nie mogłem odmówić. – Dobrze, to w miarę możliwości pomogę. Tak to się zaczęło. Firma Rekord Systemy Informatyczne została sponsorem drużyny, która przyjęła nazwę BTS Rekord Lipnik. Z nowym sponsorem – Rekordem – lipniczanie od razu sięgnęli po wicemistrzostwo Polski. Początki były jednak bardzo trudne, gdyż nie dysponowano halą ani żadnym boiskiem czy jakimkolwiek zapleczem rzeczowym, finansowym, organizacyjnym, ludzkim. Wynajmowaliśmy halę, boiska, później także autokary...
Na zdjęciu działacze Towarzystwa przygotowują plac pod boisko na Kopcu.
Komentarze: