Aktualności - Futsal

Odcienie brązu – cz. I



Z Andrzejem Szłapą, szkoleniowcem brązowych medalistów MP w futsalu rozmawiamy o zakończonym już sezonie 2015/2016.

Sezonie, w którym dla bielskich futsalowców nic nie było łatwe, proste, przewidywalne i jednoznaczne. Na przestrzeni dziewięciu miesięcy rozgrywek ligowych i pucharowych byliśmy świadkami obiecującego startu „rekordzistów”, ale też kilku późniejszych, trudnych do wytłumaczenia remisów czy porażek. W drugiej części zmagań równie często jak o medalowych szansach rozprawiano o pladze kontuzji wiodących postaci. Były więc poważne ubytki, ale także debiuty klubowych wychowanków. Pełen dramaturgii sezon zwieńczył wybitnie emocjonujący finisz. Od przegranej 2:7 z Gattą Active w lidze, poprzez identyczną w rozmiarach wygraną w półfinale PP z ekipą ze Zduńskiej Woli, aż do przegranego minimalnie (1:2) finałowego starcia z chojniczanami i wreszcie zwycięskiej, czteromeczowej batalii z chojniczanami o brąz MP. Dziś przedstawiamy pierwszą część rozmowy z trenerem „biało-zielonych”.

Brązowy medal jest niewątpliwym osiągnięciem „rekordzistów”, którego nikt nie powinien podważać. Ale prawda jest również taka, że cele stawiane przed zespołem sięgały wyżej. Tego spełnić się nie udało, a chyba nie wszystko można tłumaczyć plagą kontuzji z drugiej części sezonu?

- Oczywiście, że nie. Sam zresztą nigdy i nigdzie nie twierdziłem, że kontuzje przeszkodziły nam w wygrywaniu meczów. Mieliśmy na tyle dobry i stabilny skład, aby w tej lidze sobie poradzić, nawet po ubytkach kolejno kontuzjowanych, czołowych zawodników Było też kilka takich spotkań w tym sezonie, które będę pamiętać dosyć długo, jeśli nawet nie do końca życia. Te w mniejszym lub większym stopniu spowodowały, że nie jesteśmy dziś mistrzami Polski, albo że nie zagraliśmy choćby w ścisłym finale.

Te kluczowe spotkania lub przełomowy moment to…?

- Oceniam, że były dwa, trzy takie momenty. Na pewno ostatni mecz części zasadniczej u siebie, z Gattą, przegrany 2:7. Wystarczyło nam ten mecz zremisować, a potem wygrać w Chorzowie, co zresztą stało się, i gralibyśmy o złoto. Nie rozmawialibyśmy teraz po zdobyciu brązowych medali, a co najmniej po wywalczeniu wicemistrzostwa. Ten jeden mecz zaważył na całości, miał olbrzymi wpływ na końcowy rezultat. Choć oczywiście było jeszcze kilka takich kluczowych momentów, o których można dziś powiedzieć, że były dla nas bardzo ważne. Np. mecz w Zduńskiej Woli, gdzie remisowaliśmy 2:2 i mieliśmy przedłużony rzut karny. Nie strzeliliśmy go, a sami straciliśmy kuriozalną bramkę na 2:3. Tak utraciliśmy pozycję lidera po pierwszej rundzie rozgrywek. Do końca życia nie zapomnę meczu w Szczecinie, gdzie w ostatnich sekundach strzelamy nie tylko moim zadaniem, ale także tych, którzy mają pojęcie o futsalu, i z którymi miałem okazję rozmawiać, prawidłowego gola. Sędzia nie uznał tego gola, nie dostrzegając, iż nie było żadnego kontaktu bramkarza Pogoni z Michałem Markiem. Ten nieuznany gol spowodował, że to szczecinianie - a nie my - wystąpili w meczu o złote medale. Te mecze wymieniłbym z tych pojedynczych. Natomiast jako całość. wspomnę o spotkaniach drugiej rundy rozgrywanych na własnym boisku, gdzie też potraciliśmy trochę punktów, a gdzie liczyliśmy na ich komplet. Tu ponieśliśmy zbyt wiele strat.

Skoro przechodzimy do bardziej ogólnej oceny sezonu, to co powiesz o samej lidze, o jej rozstrzygnięciach?

- Dla mnie były trzy niespodzianki w lidze, oczywiście nie licząc naszej, tego że nie zdobyliśmy mistrzostwa. In plus  - Szczecin, „spadli”, ale się utrzymali i są wysoko. Pomijam już okoliczności, bo gdybyśmy to dokładnie analizowali, to być może Pogoń ’04 nie byłaby na tak eksponowanym miejscu. Minusem jest na pewno Clearex. Po dokonanych wzmocnieniach, po przedsezonowych zapowiedziach oraz po tym jak klub jest zorganizowany, sądziłem że powalczą o coś więcej. Drugi minus to AZS Katowice. Nie mówię, że był to pretendent do medali, ale obserwując ich okres przygotowawczy, sparingi, skład i znając trenera, przypuszczałem, że będą wyżej w tabeli.

Wróćmy do naszego zespołu już spoglądając z perspektywy kilku dni od zakończenia rozgrywek. Mając świeżo w pamięci heroiczne boje w pucharowym Final Four, czy w grze o brąz z chojniczanami, nie odnosisz wrażenia, że wcześniej drużyna nie grała z aż tak ogromnym zaangażowaniem?

- Nie mogę złego słowa powiedzieć o zawodnikach, o ich podejściu do treningów i do meczów. Może inaczej wyglądało to z zewnątrz, ale prawdziwy obraz był taki, że do każdego ze spotkań przystępowaliśmy w roli faworyta. Może podświadomie zawodnicy, pewnie także ja, wychodziliśmy z założenia, że każdy mecz załatwimy na boisku czysto po piłkarsku. Tymczasem wobec twardego oporu rywali liczyły się głównie – walka i maksymalne zaangażowanie. Niemal w każdym meczu to my prowadziliśmy grę, niejednokrotnie przeważaliśmy, a kiedy jest się w ataku, jest się w posiadaniu piłki, to nie rzuca się to w oczy tak bardzo jak heroiczna walka w obronie, desperackie wślizgi, obrony, przerwanie akcji, kontra itp. Determinacja w ofensywie wygląda trochę inaczej, tu trzeba wyrachowania. Na ogół byliśmy skazani na grę w ataku pozycyjnym, a ten w naszym wykonaniu nie wyglądał „różowo”.  To zresztą dotyczy większości naszych krajowych zespołów. Nie jesteśmy w tym doskonali.

Nie sposób jednak oprzeć się wrażeniu, szczególnie po finiszu ligowym i Pucharze Polski, że im gorzej było kadrowo, tym ….

- Być może, być może? Może trzeba będzie zastanowić się nad zmianą stylu gry? Może postawić na grę obronną, na niej się skupić?

W ślad za tym pytanie: w którym z elementów czeka „rekordzistów” najwięcej pracy?

- Jak powiedziałem - atak pozycyjny, wykorzystywanie sytuacji. Daleko nie musimy szukać przykładów, choćby w piątkowym meczu z Red Devils, przegranym przez nas 1:2. Znów nie wykorzystaliśmy wielu okazji, ale do tego potrzeba „killerów”. Mamy, a raczej mieliśmy w zespole Rafała Franza i Pawła Machurę, czyli ludzi o takim instynkcie. W końcowej fazie sezonu obu ich zabrakło. Mój błąd być może był taki, że nie wycofaliśmy się do defensywy, że nie postawiliśmy na walkę i kontrataki. Nie wiem, teraz można teoretyzować – „im gorzej, tym lepiej”. Ja się akurat cieszę, że przy naszych kłopotach kadrowych szansę na grę w dłuższym wymiarze otrzymała nasza młodzież – Michał Czernek, Igor Borowicz. Bardzo mocno w końcówce sezonu postawiłem na Łukasza Biela, który według mnie wykorzystał swoją szansę. A już poza wszystkim, młodzi zawodnicy ewidentnie dodali kolorytu zespołowi, urozmaicili samą drużynę i jej grę. To z pewnością działa dla nas „na plus”! No i nie zapominajmy o Michale Kałuży, który niemal „zamknął” swoją bramkę. Byliśmy i jesteśmy z Michała bardzo zadowoleni.

Rozmawiał: Tadeusz Paluch

Foto: Paweł Mruczek

Komentarze:

następny mecz

Koniec sezonu 2015/2016
Rekord z brązowym medalem MP!
Rekord Bielsko-Biała Rekord Bielsko-Biała

poprzedni mecz

Futsal Ekstraklasa
14.05.2016 r.

3:2 (2:1)

Rekord Bielsko-Biała Red Devils Chojnice

Tabela

M P
1 Gatta Active Zduńska Wola 22 49
2 Pogoń '04 Szczecin 22 45
3 Rekord Bielsko-Biała 22 44
4 Red Devils Chojnice 22 37
5 FC Toruń 22 35
6 Nbit Gliwice 22 29
7 Red Dragons Pniewy 22 26
8 GAF Omega Gliwice 22 26
9 KGHM Euromaster Głogów 22 26
10 Clearex Chorzów 22 23
11 AZS UŚ Katowice 22 17
12 Gwiazda Ruda Śląska 22 9

SPONSOR TECHNICZNY: PARTNERZY: PATRONI MEDIALNI: