Problemy hartują, jako żywo potwierdzeniem tej tezy jest postawa „rekordzistów” w grze o brązowe medale.

  Do absencji Rafała Franza, Łukasza Mentla, Wojciecha Łysonia i Pawła Machury kibice naszego zespołu futsalowego zdążyli się już niestety „przyzwyczaić”. Listę kontuzjowanych graczy poszerzyli w poprzednim tygodniu Jan Janovsky i Radek Polašek, co było pokłosiem pucharowego Final Four. Jakby było mało pechowych okoliczności trapiących bielszczan, na wstępie drugiej połowy meczu z Red Devils boisko z urazem opuścił Douglas. Nieliczni, ale charakterni „rekordziści” nie dość, że zdołali ograć chojniczan 5:1 na ich parkiecie, to jeszcze uczynili to w wyśmienitym stylu. Czapki z głów! Do sięgnięcia po brązowe medale MP nasz zespół potrzebuje już tylko jednej wygranej, a najbliższą ku temu okazją będzie piątkowe starcie w hali przy Startowej. Do pucharowo-ligowej rywalizacji Rekordu z Red Devils wracamy w rozmowie z Łukaszem Bielem, który obu minionych potyczkach trzykrotnie trafiał do bramki rywali.

Z postawy zespołu w Final Four oraz meczu w Chojnicach wnioskuję, że im trudniejsza sytuacja personalna w drużynie, z tym większym zacięciem wychodzicie na boisko.

 - Każdy kto pojawi się na parkiecie walczy do końca, aby drużyna osiągnęła jak najlepszy rezultat. Nie omijają nas poważne kontuzje, czy mikrourazy, które demontują nasz skład. Prawda jednak jest taka, że nieszczęście jednego może okazać się szansą dla drugiego i zawodnicy, którzy grali mniej w tej rundzie jak ja, Michał Kałuża, czy „Kmieciu” (Kamil Kmiecik – przyp. TP), staramy się wykorzystać swoje „pięć minut", które w końcu otrzymaliśmy i może wyłączając z tego mecz finałowy w Zduńskiej Woli, gra zespołu wygląda naprawdę dobrze.

Oba gole Twojego autorstwa padły w niecodziennych okolicznościach, pierwszy po uderzeniu „słabszą” nogą z dystansu, drugi …., no właśnie – po rykoszecie, czy z trafienie rozmysłem?

- Przy pierwszej bramce przeciwnik zostawił mi dużo miejsca na skrzydle, a na odprawie przedmeczowej Bartek Nawrat uczulał nas, aby dużo strzelać. Bez namysłu, którą nogą oddałem ten strzał z dalszej odległości i się udało. Z kolei trener Andrzej Szłapa poświęcił dużo czasu wpajając nam do głowy, aby zamykać długi słupek. Tak się złożyło, że Roman (Wachuła – przyp. TP) „pocelował” akurat we mnie (śmiech), a mnie nie pozostało nic innego jak zamknąć akcję na długim słupku.

Przynajmniej w dwóch elementach zagraliście imponująco, w obronie z niesłychaną ofiarnością, a w ataku bardzo skutecznie

- W ostatnich czterech meczach zdobyliśmy 19 goli, więc skuteczność jest na dobrym poziomie, nad czym nieustannie pracujemy na treningach. Dobrze rozumiemy się w swoich „czwórkach” przez co stwarzamy dużo sytuacji. Chcieliśmy za wszelką cenę zrewanżować się Red Devils za finał Pucharu Polski, przez co nikt nie odpuszczał na parkiecie, no i się udało.

Na pochwały za pierwsze spotkań o trzecie miejsce zasłużył każdy z „rekordzistów”, ale jak skomentujesz postawę w ostatnich tygodniach Michała Kałuży?

- To tylko potwierdzenie jego dobrej dyspozycji w ostatnich tygodniach na treningach. Wszyscy doskonale wiemy, że  Michał to dobry bramkarz i on to teraz potwierdza w meczach o stawkę. Super! Wykorzystuje swoje „pięć minut” i nic tylko się cieszyć, że mamy dwóch bramkarzy na reprezentacyjnym poziomie.

Twój scenariusz na weekend? Ja zakładam, że zechcecie zamknąć rywalizację z Red Devils już w piątek.

- Obiecaliśmy sobie wcześniej, że rozpoczynamy w niedzielę w Chojnicach i kończymy w piątek w Bielsku-Białej. Wszystko podporządkowujemy, aby ten plan zrealizować i jeśli się powiedzie, to od soboty będziemy mieć wakacje. Innego scenariusza nie biorę pod uwagę!

 TP/foto: Paweł Mruczek

Komentarze: