Tzw. mieszane uczucia towarzyszą Bartłomiejowi Nawratowi i Michałowi Markowi (obaj na zdjęciu) po powrocie naszej reprezentacji z Kazachstanu.

Polacy ulegli gospodarzom 0:7 w barażowym spotkaniu o awans do MŚ. Nie dziwi więc, że obaj niechętnie wracają do wydarzeń na boisku w Ałmatach. Jednak w krótkiej rozmowie z „rekordzistami” od tego tematu całkiem uciec się nie dało.

- Co wspominam najmilej z eskapady do Kazachstanu? Pięciogodzinne oczekiwanie na lot z Moskwy – kwituje gromkim śmiechem Bartłomiej Nawrat. – Co więcej powiedzieć – pogoda i klimat porównywalne o tej porze roku do naszego, no i fajny widok na góry z hotelowych okien. Niezapomnianym przeżyciem była również sama gra przy żywiołowo reagującej, blisko trzytysięcznej widowni.

Do samego meczu, jego przebiegu i wyniku obaj „rekordziści” – co zrozumiałe – wracają bez szczególnego zapału. – Na pierwszą połowę w ogóle „nie wyszliśmy”, nasze głowy zostały szatni – komentuje popularny „Elmo”. – Zadecydowały dwie błyskawicznie stracone bramki. Większe zaangażowanie w trakcie drugiej połowy nic już nie dało. W odczuciach i pomeczowym komentarzu wtóruje klubowemu i reprezentacyjnemu koledze drugi z bielszczan – Michał Marek: - Na pewno było to dla mnie duże przeżycie i ogromne doświadczenie. W końcu wzięliśmy udział w historycznym wydarzeniu, zagraliśmy w barażu o awans do Mistrzostw Świata. Szkoda, że wszystko zakończyło się takim wynikiem.

Czy zatem rywal był doprawdy tak bardzo nieosiągalny dla „biało-czerwonych”? – Na ten moment tak, byli dla nas nie do przeskoczenia. Ale czemu się dziwić, skoro ci ludzie mają ze sobą styczność non-stop, widzą się i trenują ze sobą w ogromnej części codziennie. Większość z nich jest skupiona w jednym klubie. Wielu z nas pracuje zawodowo z dala od sportu, a kontakt ze sobą mamy sporadycznie, tylko przy okazji krótkich i rzadkich zgrupowań kadry – przyznaje „Misiek”.

Futsalowy Mundial w Kolumbii odbędzie się więc bez udziału reprezentacji Polski. Na jej kolejne występy przyjdzie zatem poczekać do drugiego półrocza bieżącego roku.

TP

Komentarze: