Jest jednym z trzech nominalnych pivotów Rekordu.

Na tej pozycji rywalizuje z Michałem Markiem i Rafałem Franzem, w niedzielnym meczu dostał szansę na pokazanie się bielskiej publiczności. O tym spotkaniu oraz o ostatnim przeciwniku opowiada Kamil Kmiecik.

AZS Katowice to twoja poprzednia drużyna. Bardzo się zmieniła od czasu Twojego odejścia? Jak dzisiaj oceniasz ten zespół?

- Zgadza się, to moja pierwsza drużyna w ekstraklasie, bardzo dobrze wspominam pobyt i grę w w tym zespole. Sporo się wtedy nauczyłem, nadal występują tam zawodnicy, z którymi grałem. Mimo wszystko drużyna bardzo się zmieniła, przyszło kilku zawodników z ligowym doświadczeniem oraz nowy trener, na pewno zrobili duży postęp, dzisiaj to naprawdę dobra drużyna, która jest w stanie rywalizować z każdym w naszej lidze.

Mecz w Twojej ocenie wygraliśmy zasłużenie? W końcówce było trochę nerwowo?

- Wygraliśmy jak najbardziej zasłużenie! Mieliśmy zdecydowanie więcej sytuacji do zdobycia bramek niż katowiczanie. Za dwa tygodnie nikt nie będzie pamiętał rozmiarów zwycięstwa, a tylko to, że zdobyliśmy trzy punkty, które zbliżają nas do wyznaczonego celu. Kolejny krok został zrobiony, a teraz koncentrujemy się już na pojedynku z Gwiazdą. Faktycznie było trochę nerwowo w końcówce, kontaktowa bramka rywala i pięć przewinień na naszym koncie... Ale obyło się bez błędów i spokojnie dowieźliśmy wygraną do końca meczu.

Za wyjątkiem spotkania z Nbitem nie strzelamy zbyt wielu bramek, między innymi dotyczy to także Ciebie. Z czego to wynika?

- No cóż, może trochę "wystrzelaliśmy" się z Nbitem....? Na treningach, nawet podczas zaciętych "gierek" nie mamy problemów ze zdobywaniem bramek. W sumie jednak najważniejsze jest to by strzelić tą jedną bramkę więcej od przeciwnika w każdym meczu, a wtedy będzie dobrze. Dla mnie osobiście jest bez znaczenia kto strzela, ważne byśmy wygrywali. Co nie zmienia oczywiście faktu, że z siebie zadowolony nie jestem, bo strzelam zbyt mało. Tym bardziej fajnie, że strzelają koledzy, więc indywidualne osiągnięcia schodzą na drugi plan.

MH/foto: Paweł Mruczek

Komentarze: