Paweł Machura cały poprzedni sezon musiał spisać na straty, w tym omijają go na szczęście kontuzje.

Jeden z najbardziej doświadczonych graczy Rekordu przepracował cały okres przygotowawczy i od początku sezonu ponownie stanowi ważny punkt naszej drużyny. W krótkiej rozmowie przedstawia swój pogląd na sobotnie wydarzenia.

Jechaliśmy po trzy punkty, wracamy tylko z jednym?

- Tak, jesteśmy tym faktem bardzo zawiedzeni. Zdobycie kompletu punktów w tym meczu to był nasz cel i obowiązek. Kiedy przebywałem na boisku miałem wrażenie, że mecz mamy całkowicie pod kontrolą. Strzeliliśmy bramkę, mieliśmy kolejne okazje, praktycznie zupełnie zneutralizowaliśmy najgroźniejsze elementy w grze Red Dragons, czyli kontrataki i stałe fragmenty. Niestety zabrakło nam skuteczności, a potem „dostaliśmy” kuriozalną bramkę - przecież nasze ustawienie w obronie było właściwe. Mam wrażenie, że zawodnik z Pniew nie bardzo wiedział co zrobić i po prostu wstrzelił piłkę w stronę naszej bramki z autu. Próbowaliśmy do końca, ale strzelecko to nie był nasz dzień.

Skoro o bramkach mowa, na razie nie strzelamy ich zbyt wiele?

- To prawda, w tyłach gramy zgodnie z założeniami, niewiele bramek tracimy, ale w ataku z reguły dokonujemy złych wyborów. Może nie stwarzamy tylu sytuacji, co w ubiegłym sezonie, ale one mimo wszystko są. Powinniśmy wykorzystać ich więcej.

Teraz kolejny wyjazd, w piątek zagramy w Gliwicach z Nbitem?

- No tak, drugi wyjazd z rzędu i nie będę odkrywczy jeżeli powiem, że nie będzie to łatwy mecz. Po prostu w tym sezonie takich spotkań nie ma. Liga bardzo się wyrównała, jest ciekawa. Już po trzech kolejkach nie było zespołu, który miałby komplet punktów. Ale oczywiście nie jedziemy do Gliwic by się „położyć” i patrzeć jak nas ogrywają. Na pewno będziemy się chcieli zrehabilitować za występ w Pniewach i mam nadzieję, że wróci w końcu skuteczność.

MH/foto: Paweł Mruczek

Komentarze: