Nie tak wyobrażał sobie powrót do Katowic.

Kamil Kmiecik zasilił zespól Rekordu przed bieżącym sezonem, w poprzednim był najlepszym strzelcem naszego sobotniego rywala – AZS UŚ Katowice. Jak do tej pory nie zdołał sobie wywalczyć miejsca w podstawowym składzie naszej drużyny, ale w meczu ze swoim byłym klubem dostał szansę od trenera Adama Krygera.

Zagrałeś od początku tego spotkania, jak oceniasz swoją grę i powrót do Katowic?

- Nie mogę narzekać na mój pobyt w Katowicach, tam debiutowałem w ekstraklasie zagrałem niezły sezon, więc na pewno miło ten czas wspominam. A moja gra w tym meczu? Grało mi się dobrze, choć zawsze może być przecież lepiej – muszę się przełamać, brakuje mi bramek, choć faktycznie czasu na ich zdobywanie jak na razie zbyt wiele nie dostaję. W sobotę starałem się realizować zadania postawione przez trenera, ale cóż z tego skoro nie wygrała drużyna...

Jaka była Twoim zdaniem przyczyna tej porażki?

- W pierwszej połowie wyglądaliśmy bardzo dobrze, strzeliliśmy dwie bramki i kontrolowaliśmy mecz. Co do drugiej to szkoda mówić... Nie jestem w stanie powiedzieć co się z nami stało, chyba już po pierwszych dwudziestu minutach w naszych głowach uznaliśmy, że mecz jest wygrany. Jak to się mówi w piłkarskim języku – po pierwszej połowie zostaliśmy w szatni, na drugą już nie wyszliśmy.

Jesteś już pół roku w Rekordzie, jak się tu czujesz?

- Bardzo dobrze, nasz klub to pełen profesjonalizm organizacyjny, wydaje mi się że zostałem dobrze przyjęty przez drużynę. Ze swoje strony chciałbym natomiast, jak mówiłem, dać drużynie więcej, wnieść do niej więcej niż do tej pory - mam ogromną nadzieję, że mi się to uda.

Komentarze: