Drugi remis rekordzistów z rzędu, tym razem z GAF Jasna Gliwice.

Rekord: Nawrat; Janovsky, Polasek, Mentel, Franz, Łysoń, Marek, Biel, Szłapa, Dudzik, Tutaj, Brzenk, Kmiecik.

Rekord Bielsko-Biała -GAF Jasna Gliwice 4:4 (2:2)

1-0 Mentel    (9. min)

1-1 Kiełpiński (14. min.)

1-2 Kiełpiński (15. min.)

2-2 Franz      (19. min.)

3-2 Szłapa    (23. min.)

3-3 Ficek      (30. min.)

3-4 Kiełpiński  (34, min.)

4-4 Franz      (36. min.)

Dla biało-zielonych był to mecz w pewnym sensie przełomowy – po dziewięciu takich, które zawsze rozpoczynali od stanu 0:1 – w tym jako pierwsi strzelili bramkę. Zacięty, wyrównany bój trwał od pierwszego gwizdka sędziego, a w początkowych minutach oba zespoły swoich szans na zdobycie bramki upatrywały głównie w strzałach z dystansu - po naszej stronie mocno i celnie dwukrotnie strzelał Łukasz Biel, z kolei Bartłomieja Nawrata próbowali zaskoczyć Przemysław Dewucki i Maciej Mizgajski. Bramki doczekaliśmy się w 9 minucie, asystę zanotował na swym koncie Nawrat precyzyjnie, nad obrońcą gliwiczan, rzucając piłkę do Łukasza Mentla. Ten ostatni spokojnie ją opanował i strzałem z 7 metrów pokonał Michała Widucha dając bielszczanom prowadzenie. Swoje 30 sekund odnotował w 14 minucie Marcin Kiełpiński, tyle bowiem potrzebował czasu by zdobyć dwa gole dla swojej drużyny – najpierw zaskakując Nawrata strzałem spod linii bocznej, a następnie dobijając z bliska piłkę, odbitą przez naszego bramkarza po strzale Dewuckiego. Końcówka pierwszej części gry należała jednak do rekordzistów. O ile w 17 minucie Michał Marek nie zdołał jeszcze pokonać Widucha, z bliska przenosząc piłkę nad poprzeczką, to nieco ponad minutę później mieliśmy już remis. Jan Janovsky ograł rywala z lewej strony boiska i mocno, płasko zagrał piłkę przed bramkę, gdzie czekał już Rafał Franz, który posłał piłkę do siatki między nogami gliwickiego golkipera. Ten sam zawodnik mógł nam jeszcze dać prowadzenie tuż przed przerwą, jednak tym razem piłka po jego strzale odbiła się od słupka i tym samym po dwudziestu minutach wynik remisowy.

 Po zmianie stron ponownie akcja za akcję, nie nudzili się kibice, na brak pracy nie narzekali także obaj bramkarze. W 23 minucie po raz drugi w tym spotkaniu na prowadzenie wyszli bielszczanie, Andrzej Szłapa z rzutu rożnego, piłka po woleju Wojciecha Łysonia minęła Widucha i przeszła by również obok bramki, ale przed linią końcową dopadł do niej Szłapa i z bliska wpakował do siatki.

Pierwsze minuty drugiej połowy były dobre w wykonaniu Rekordu, który po zdobyciu bramki grał dość spokojnie, mając kilka niezłych okazji do zdobycia bramki. Niestety w efekcie dwóch prostych i identycznych błędów, to goście w 34 minucie cieszyli się z prowadzenia – najpierw Nawrata pokonał Damian Ficek, a następnie hattricka skompletował Kiełpiński. Snajper gości mógł jeszcze zdobyć czwartą bramkę, na szczęście dla nas, niezbyt czysto trafił w piłkę i spudłował w idealnej sytuacji. Ostatnia bramka tego meczu to ponownie zasługa duetu Janovsky-Franz, tym razem odbiór piłki przez „Honzę” w środku pola, akcja prawą stroną i płaskie dogranie skutecznie wykończone przez Franza. Do końca spotkania rezultat nie uległ już zmianie, choć przyznać trzeba, że to GAF Jasna miał „piłkę meczową”. Po szybkiej „klepce” z Kiełpińskim z 7 metrów strzelał Dominik Śmiałkowski, jednak w tej sytuacji znakomicie spisał Nawrat, odbijając piłkę na rzut rożny.

 Wygrać się nie udało, notujemy drugi z rzędu remis, ale ponownie trudno rekordzistom odmówić zaangażowania. Grali na tyle, na ile było ich dziś stać, chociaż do odniesienia zwycięstwa to nie wystarczyło, to jednak nadal pozostają w ścisłej czołówce ligowej tabeli.

                                                                                                                                                            MH

Komentarze: