Aktualności - Futsal

Pasmo nieszczęść, które chodzą parami

Koszmar? Fatum? Jak inaczej określić sytuację zdrowotną i kadrową w naszej ekipie futsalowej.

Raz jeszcze życie zweryfikowało prawdziwość porzekadła o nieszczęściach, które chodzą parami. W trakcie naszej relacji „live” z ligowego meczu naszych futsalowców w Chorzowie zdawkowo informowaliśmy o groźnie wyglądającej kontuzji Wojciecha Łysonia. Nagły, niespodziewany upadek na parkiet, kilkuminutowa interwencja służb medycznych, niemałe zamieszanie na boisku, lekki chaos i zatroskanie wszystkich obecnych w hali, a na koniec przyjazd karetki pogotowia. A wszystko to w dniu imienin naszego zawodnika. 

- No, ładny prezent sobie sprawiłem – przyznaje z przekąsem W. Łysoń. - Stuprocentowo pewna jest już pierwsza część diagnozy. Mam poprzecznie złamaną kość strzałkową lewej nogi i kilka pęknięć wzdłuż tej samej kości. Jak powiedział badający mnie wczoraj lekarz - to dość nietypowa, niestandardowa kontuzja. A jeszcze dziś czeka mnie badanie rezonansem magnetycznym stawu skokowego. Jest podejrzenie, i oby tylko na tym się skończyło, zerwania lub naderwania więzadeł. Na razie w tym miejscu mam dużego krwiaka i jeszcze większa opuchliznę. Prawdę mówiąc ten uraz daje mi na ten moment bardziej „tyłek”, niż złamanie.  W każdym razie uzbrajam się w cierpliwość, bo w szynę gipsową już jestem „uzbrojony” na sześć tygodni, no i czekam na dalsze diagnozy.

To samo w sobie nie ma już najmniejszego znaczenia, ale pokreślmy, iż „rekordzista” doznał tej kontuzji bez kontaktu z rywalem. Co więcej, tuż przed feralnym zdarzeniem wykonał dwie fantastyczne akcje na całej długości boiska. W pierwszym przypadku zaimponował wślizgiem pod własnym polem karnym, po czym zainicjował indywidualny kontratak. Strzał W. Łysonia zablokowali chorzowianie. Nie chcąc dopuścić do groźnej sytuacji pod własną bramką bielszczanin ruszył w pogoń za jednym z graczy Cleareksu. 26 minuta i 15 sekunda gry, „rekordzista” próbuje wykonać wślizg i…- trach, usłyszałem trzask kości – wraca do tej sytuacji W. Łysoń. – Chciałem gwałtownie przenieść ciężar ciała, nieszczęśliwie przy tym przekrzywiłem i skręciłem lewą nogę. Od razu wiedziałem, że stało się coś złego. Ból nie do opisania, chwilami traciłem przytomność, no i wokół wianuszek ludzi. Od Romana Wachuły, który widział to wszystko z bliska wiem, że widok był przerażający. Sam zresztą czułem to tak, jakbym miał „nogę w częściach”.

To niestety nie pierwszy tak poważny uraz popularnego „Łysego”. – Tak, jakieś cztery lata temu miałem złamaną nogę, ale wróciłem do treningów już po jakichś czterech miesiącach. Nie wiem ile czasu teraz to wszystko może potrwać, jeszcze o tym nie myślę. Najgorzej byłoby poddać się, załamać. Pewne jest jedno – będę chciał jeszcze pokopać w piłkę! – przekonuje W. Łysoń.

I jako się wcześniej rzekło o nieszczęściach chadzających parami…Otóż nie minęło 48 godzin od tego opisywanego, fatalnego zdarzenia w hali chorzowskiego MORiS-u, a z macierzystego obiektu „biało-zielonych” spadła niczym grom z jasnego nieba, następna hiobowa wiadomość – Paweł Machura zerwał ścięgno Achillesa lewej nogi! Zapewne wielu sympatyków Rekordu pamięta jeszcze identyczny uraz w Pawła w prawej nodze z września 2014 roku, z ligowego spotkania z rudzką Gwiazdą. Dzięki udanej operacji oraz późniejszej, tytanicznej pracy rehabilitacyjno-treningowej, doświadczony „rekordzista” wrócił na ligowe parkiety już po półrocznej absencji . Tym razem jednak trudno mówić o jakichkolwiek rokowaniach. W środowy poranek P. Machura przeszedł operację w jednym z gliwickich szpitali. Udało nam się „na krótko” połączyć z P. Machurą tuż po przeprowadzeniu zabiegu i lakonicznie porozmawiać: - Teraz to już będzie „z górki” i cieszę się, że mam to już za sobą. Wiedziałem co mnie czeka, już raz przez to przechodziłem. Na razie tylko proszę podziękować w moim imieniu wszystkim za wsparcie i okazaną pomoc w tej sytuacji.

Zanim więc poinformujemy bardziej szczegółowo o stanie zdrowia Pawła, pytamy Krzysztofa Burneckiego, kierownika bielskiej drużyny, o przebieg poniedziałkowego zdarzenia. -  Odbywała się normalna, treningowa „gierka”. I tak naprawdę nikt z nas obecnych w hali nie widział dokładnie całego zajścia. Tu nawet trudno mówić o „zajściu”, bo Paweł upadł, gdy nikogo z pozostałych chłopaków nie było w pobliżu. Wiem tylko tyle, że próbował unieść nogę będąc w tzw. wykroku, upadł na parkiet i…stało się – relacjonuje K. Burnecki. 

Od kilku miesięcy z treningów, tym samym z udziału w meczach, wykluczeni są Rafał Franz i Łukasz Mentel. Pivot Rekordu ma za sobą już dwa zabiegi więzadeł lewego stawu kolanowego. Popularny „Mentos” kilkanaście dni temu rozpoczął żmudny proces rehabilitacji pod okiem klubowego fizjoterapeuty Dariusza Spisaka.

Trudno w tej określonej sytuacji o jakieś sensowne, niebanalne słowa. Całemu kwartetowi „biało-zielonych” nie będziemy teraz życzyć szybkiego powrotu do sportowej formy, come-backu na futsalowe boisko itp., itd.

Panowie! Po prostu – zdrowia, zdrowia i jeszcze raz zdrowia, życzymy Wam wszyscy!

TP/foto: Paweł Mruczek

 

Komentarze:

następny mecz

Koniec sezonu 2015/2016
Rekord z brązowym medalem MP!
Rekord Bielsko-Biała Rekord Bielsko-Biała

poprzedni mecz

Futsal Ekstraklasa
14.05.2016 r.

3:2 (2:1)

Rekord Bielsko-Biała Red Devils Chojnice

Tabela

M P
1 Gatta Active Zduńska Wola 22 49
2 Pogoń '04 Szczecin 22 45
3 Rekord Bielsko-Biała 22 44
4 Red Devils Chojnice 22 37
5 FC Toruń 22 35
6 Nbit Gliwice 22 29
7 Red Dragons Pniewy 22 26
8 GAF Omega Gliwice 22 26
9 KGHM Euromaster Głogów 22 26
10 Clearex Chorzów 22 23
11 AZS UŚ Katowice 22 17
12 Gwiazda Ruda Śląska 22 9

SPONSOR TECHNICZNY: PARTNERZY: PATRONI MEDIALNI: