Bartłomiej Nawrat (na zdjęciu z Rafałem Franzem) był niekwestionowanym bohaterem zwycięskiego dla Polaków meczu z Rumunią.

Nie dość, że z obowiązków bramkarskich golkiper Rekordu wywiązał się bardzo dobrze, to jeszcze w końcówce spotkania zdołał trzykrotnie wpisać się na listę strzelców. To wyczyn nienotowany w historii polskiego, europejskiego, a może nawet i światowego futsalu! Samo zwycięstwo 8:1 nad Rumunią toruje „biało-czerwonym” drogę do awansu do dalszej fazy zmagań, do barażu o kwalifikację do przyszłorocznych Mistrzostw Świata w Kolumbii. Do osiągnięcia oczekiwanego rezultatu potrzeba jeszcze wygranej (lub remisu) w niedzielnym meczu (godz. 15:00) z Norwegią, na zamknięcie turnieju eliminacyjnego odbywającego się w portugalskim Povoa de Varzim. Tymczasem w kilkanaście minut po fenomenalnym piątkowym występie krótkiego wywiadu udzielił nam bramkarz-snajper-„rekordzista” – B. Nawrat.

Niestety kibicom nie było dane obejrzeć spotkania z Rumunami, jak zatem opisałbyś sam mecz i swoje gole?

- Było sporo kibiców, w tym także grupa kibiców z Polski! Jak opisać bramki? Uderzyłem trzy razy i trzy razy udało się trafić. Akurat tak dobrze piłka siadła na nodze, była odpowiednia siła i trzy razy udało się przy wycofanym bramkarzu trafić do siatki rywali. Tylko się cieszyć!

W którym momencie wczorajszego meczu uwierzyłeś, ze tej potyczki już nie możecie przegrać czy zremisować.

- Kiedy wszedł na boisko Daniel Krawczyk i strzelił bramkę na 3:0, pomyślałem, że będzie, może nie „z górki”, ale jest duża szansa, żeby ten mecz wygrać. W pierwszej połowie mieliśmy dużo sytuacji, ale nie trafialiśmy. W drugiej połowie też mieliśmy kilka okazji i w końcu ta bramka na 3:0 Daniela trochę podcięła skrzydła Rumunom. Musieli wycofać bramkarza i skończyło się wysoką wygraną.

Ograć Norwegów to teraz brzmi jak „obowiązek narodowy”?!

- Po takim zwycięstwie cały zespół chce udowodnić, że to nie był przypadek i widzę po chłopakach, że chcą jutro wyjść na boisko i pokazać właśnie, że to nie był przypadek i wygrać ten mecz z Norwegią.

Powiedz coś jeszcze o samym miejscu rozgrywania turnieju, warunkach waszego pobytu itd.

- Warunki mamy bardzo dobre, dobry hotel nad samym oceanem. Co tu dużo mówić… rano się wstaje, otwiera okno i widzi się fale. W ramach odnowy, kto chce, wieczorem może iść do oceanu schłodzić stopy, ale mamy też do dyspozycji wannę z lodem, więc mamy do wyboru. Ja osobiście korzystam z lodu. Do oceanu może pójdę, jak jutro uda się wygrać z Norwegią i wtedy nie tylko stopy trafią do wody…

.

Komentarze: