Po ośmiomiesięcznej przerwie znów zagrał w meczu o stawkę.

Bartłomiej Nawrat długo leczył kontuzję oka, udało mu się jednak wyzdrowieć na czas, by w pełni przepracować okres przygotowawczy. W meczu z Pogonią 04 Szczecin "chrzest bojowy" przeszedł bardzo szybko, bo już w pierwszych sekundach musiał wykazać się swoimi umiejętnościami. Cichy bohater tego meczu, statystycznie rzecz biorąc obronił więcej strzałów niż golkiper rywali Kamil Lasik, którego często ratowało obramowanie bramki, lub koledzy wybijający piłkę z linii bramkowej.

 Pierwszy twój mecz od stycznia, były obawy, jakiś mały stres?

- Nie, stresu nie było, a obawy? Jeżeli chodzi o zdrowie to żadnych, jeżeli już to może o formę. Sam się zastanawiałem czy będzie taka jak należy. Ale myślę, że wszystko było w porządku.

 A jak oceniasz to inauguracyjne spotkanie w waszym wykonaniu?

- Za chwilę będziemy mieli analizę tego spotkania, zobaczymy co było dobre, a co złe w naszej grze. W mojej opinii w pierwszej części gry zagraliśmy to co należy i to co nakazał trener. Dobrze się stało, że zaraz po wznowieniu gry w drugiej połowie strzeliliśmy czwartą bramkę, co na pewno na chwilę przeciwników "powstrzymało". Potem straciliśmy dwa gole...Tak, na pewno drugie dwadzieścia minut było dużo gorsze w naszym wykonaniu.

 Teraz wyprawa do Gliwic, GAF Omega nie wystartował dobrze, przegrywając w Katowicach z AZS UŚ. Zaskoczony?

- Meczu nie widziałem, ale wynik dosyć wysoki, byłem przekonany, że będzie on oscylował wokół remisu lub zakończy się jednobramkową wygraną jednego z zespołów. Ale widać, że Katowice solidnie przepracowały okres przygotowawczy, a wyniki sparingów nie były dziełem przypadku. Natomiast GAF... No cóż, teraz grają u siebie, na pewno nie będzie to łatwy mecz, gliwiczanie będą się chcieli zrehabilitować za porażkę z AZS UŚ. Ale my chcemy wygrywać każdy kolejny mecz, więc do Gliwic także jedziemy powalczyć o trzy punkty.

MH/foto: Paweł Mruczek

Komentarze: