Wyjątkowo szybko będą mieli rekordziści okazję, do rewanżu za finał Pucharu Polski.

Sześć dni – tylko tyle przedzieli dwa spotkania biało-zielonych z krakowską Wisłą. W najbliższą sobotę odbędą się pierwsze mecze rundy finałowej ekstraklasy futsalu, a pierwszym rywalem naszej drużyny będzie aktualny lider tabeli. Nim obie drużyny wyjdą na parkiet w Krakowie znany już będzie rezultat spotkania rozgrywanego w Zduńskiej Woli. W przypadku wygranej Gatty z pniewskimi Red Dragons, bielszczanie przystąpią do meczu jako brązowi medaliści mistrzostw Polski. Taki rozwój wypadków zdjąłby z zawodników Rekordu jakąkolwiek presję - to rywale będą grali  pod hasłem „musimy”. Wydaje się, że choćby z tego powodu powinniśmy oglądać zupełnie inny pojedynek niż ten rozegrany w ostatnią niedzielę w Chojnicach. W finale Halowego Pucharu Polski zobaczyliśmy „futsalowe szachy”, przez większość czasu gry obu drużynom przyświecał jeden cel – skuteczne zabezpieczenie własnej bramki. Być może dlatego ten pełen wyrachowania mecz nie stał na zbyt wysokim poziomie, do którego zarówno żegnający się z tytułem bielszczanie jak i główny dziś pretendent do zdobycia tegorocznego mistrzostwa Polski – Wisła Krakbet Kraków, wielokrotnie  przyzwyczaiły.

Na finiszu rozgrywek zespół z grodu Kraka jest w komfortowej sytuacji, głównie dlatego, że wszystko tak naprawdę zależy od niego – gospodarze sobotniego meczu nie muszą oglądać się na poczynania rywali - w przypadku wygranej z rekordzistami mogą już w przyszłym tygodniu przypieczętować zdobycie dubletu. Na pewno jednak pałający żądzą rewanżu rekordziści nie pojadą do Krakowa by im to ułatwić, nasza drużyna również ma własne cele, a dla kilku jej zawodników trzy mecze finałowe będą szansą na udowodnienie swojej przydatności na przyszły ligowy sezon.

Najbardziej poszkodowanym zawodnikiem turnieju w Chojnicach okazał się Krystian Brzenk, do przeciętej w okolicy łokcia ręki wdało się zakażenie i konieczna była kuracja antybiotykowa. Dopiero bezpośrednio przed meczem okaże się, czy w bramce nie zastąpi go Michał Kałuża, natomiast do nieobecności Bartłomieja Nawrata zdążyliśmy się już przyzwyczaić – dla tego zawodnika sezon już się zakończył. W sobotę kolegom nie będzie w stanie pomóc również Kamil Kmiecik, który po kontuzji kolana, zajęcia rozpocznie nie wcześniej niż za tydzień. Wszyscy pozostali zawodnicy z bądź co bądź szerokiej kadry trenera Andrzeja Szłapy, będą do jego dyspozycji.

To na pewno nie jest tak, że dla biało-zielonych sezon dobiegł już końca, wszyscy oczekujemy od drużyny udowodnienia, że jest w stanie grać na poziomie, który pozwoli mieć nadzieję na sukcesy w przyszłym sezonie. Warto więc będzie zobaczyć ich poczynania - kibiców zapraszamy przed telewizory, transmisję z meczu przeprowadzi stacja Orange Sport, początek w sobotę o godz. 20:00.

MH / Foto: PM

Komentarze: