„Rekordziści” drogo okupili zwycięstwo nad Gwiazdą, do niedzielnego spotkania wracamy w krótkiej rozmowie z autorem trzech bramkowych trafień – Rafałem Franzem.

Wyjątkowo ciężko zapracowaliście na wygraną z rudzką Gwiazdą?

- A które zwycięstwo przychodzi łatwo? W jakimś niemałym stopniu na naszej grze odbiła się świadomość utraty dwóch wiodących zawodników, którzy opuścili boisko z bardzo poważnymi kontuzjami. Najważniejsze, że wszyscy solidarnie zapracowaliśmy na to zwycięstwo, mimo ubytku Pawła Machury i Douglasa.

Kiedy poprzednio strzeliłeś trzy gole w ligowym spotkaniu?

- W Rekordzie na pewno zrobiłem to po raz pierwszy. Dotychczas zdobyłem w trzech meczach po dwa gole. A poprzedniego hat-tricka ustrzeliłem jeszcze grając w Wiśle Kraków, przeciwko AZS-owi Katowice. Wygraliśmy wówczas 5:0.

W jakim stopniu na Twojej dyspozycji strzeleckiej zaważyła tzw. sportowa złość, nie znalazłeś się w obu wyjściowych czwórkach na mecz Gwiazdą?

- Myślę, że w minimalnym stopniu miała jakiś wpływ. Ale tak naprawdę ciężko pracuję od czterech miesięcy na swoją formę. Sądzę, że nie grałem dotąd źle, miałem sytuacje do zdobycia goli, ale jakoś nic nie wpadało do bramki. Treningowa praca plus chęć pokazania się  oraz odrobina zaufania do Pana Boga – opłaciły się.

Jeszcze w tym tygodniu poprzeczka wymagań powędruje o wiele wyżej. Jedziecie do Rygi na turniej Main Round futsalowej Ligi Mistrzów, a tam?

- Na pewno jedziemy z cichą nadzieją na sprawienie niespodzianki. Na pewno taką byłoby wywalczenie awansu do dalszej fazy rozgrywek. Dwa zespoły – gruzińska Iberia i miejscowy Nikars, są wyżej notowane od nas w rankingach. Bułgarzy z Warny plasują się w podobnych do nas okolicach. Mamy świadomość klasy rywali, a do tego udajemy się na Łotwę bez dwóch ważnych ogniw – Pawła i Douglasa. Liczę, że dla nich, dla naszych kibiców i wszystkich, którzy w nas wierzą, sprawimy taką niespodziankę.   

TP/foto: Paweł Mruczek

Komentarze: